Jeszcze w sobotę wieczorem niedzielny trening stał pod dużym znakiem zapytania. Padający śnieg, 2 stopnie na plusie i tygodniowe roztopy gwarantowały w lesie jedno wielkie bagno, czego namiastkę mieliśmy już podczas czwartkowego treningu.
Ale niedzielny poranek nas zaskoczył. Lekki mróz, mgła i wszędzie biało – w lesie będzie przepięknie – i tak też było.
Standardowo pojechaliśmy w stronę Bogdańca, trzymając się planu – jedziemy 2 godz. przed siebie, i wracamy najkrótszą drogą.
Dokładamy kolejne 50 km i zaledwie 200 m przewyższeń, choć przez jazdę w śniegu każdy miał wrażenie, że przewyższeń było znacznie więcej.
Najnowsze komentarze