Niestety koniec dobrej aury.
Zrobiło się trochę cieplej, ale nie na tyle aby śnieg w lesie się zupełnie rozpuścił, a nocne przymrozki zrobiły z leśnych ścieżek lodowisko.
Po niezbyt fajnych doświadczeniach z sobotniej jazdy (chociaż zrobiliśmy niezły technicznie trening po lodzie) w niedzielę trzeba było zmienić plany.
Wybraliśmy jednogłośnie – jedziemy szosą w stronę Lipian i z powrotem. Pomimo tego, że deszcz nie padał to i tak mieliśmy wrażenie, że jedziemy w deszczu, przez wyrzucaną do góry prze tylne koło wodę.
Tylko osoba z przodu jechała w komfortowych warunkach (nic dziwnego, że każdy chciał być z przodu, co powodowało samoistne podkręcanie tempa 😉 ).
Niestety szosa bez lodu i śniegu też się w pewnym momencie skończyła i trzeba było zawracać.
Zrobiliśmy fajny trening ok. 50 km w dobrym tempie i weseli, trochę umorusani wróciliśmy do domów.
PS. dzisiejszy wyjazd na szosę pokazał, że wiosną lekko nie będzie.
Do zobaczenia za tydzień 🙂
Najnowsze komentarze