Liczna reprezentacja Mistrzowskich Rowerów Lech Piasecki wystartowała w miniony piątek w kolarskim święcie – Tour de Pologne Amatorów.

Największe słowa uznania i gratulacje należą się kolejny raz Marcie Balcerzak, która zwyciężyła wśród Pań  !!!

Relacja naszego kolegi Jarka Kulpy:

„Jak co roku, tak i w tym odbył się Tour de Pologne. Niestety nie udało się go wygrać Rafałowi Majce. Wierzymy jednak, że Rafał jeszcze pokaże na co go stać. Jedną z imprez towarzyszących temu wydarzeniu jest Tour de Pologne Amatorów. W tegorocznej edycji Gorzów Wlkp. był reprezentowany przez dość liczną grupę kolarzy. Wśród nich byli również przedstawiciele naszej grupy Mistrzowskie Rowery Lech Piasecki Team a także zawodnicy z nami zaprzyjaźnieni. Atmosfera na starcie była gorąca, zarówno z uwagi na emocje jak i wysoką temperaturę. Na starcie spotkaliśmy się z Darkiem , Sebastianem i Jackiem Naruszewiczem. Niedaleko nas zauważyliśmy również Sylwię Maciejkiewicz. Po sygnale startu ruszyliśmy ostro spod Term w Bukowinie Tatrzańskiej. Po krótkim acz dość treściwym podjeździe rozpoczął się zjazd w kierunku Jurgowa. Z uwagi na dość dużą liczbę kolarzy trzeba było zjeżdżać ostrożnie. Ale, jak każdy zjazd, szybko się skończył. Rozpoczął się podjazd na Łapszankę. Początkowo droga prowadziła dość łagodnie pod górę, wijąc się wśród pól i łąk. W pewnym momencie jednak, droga stanęła dęba. Nachylenie terenu poszybowało nawet do 20%, oddech się skrócił, tętno skoczyło, nogi zapiekły. Dodatkową trudnością była duża liczba kolarzy na drodze, zarówno wjeżdżających jak i prowadzących rowery. Zresztą, praktycznie na każdym podjeździe trafiał się na ktoś kto schodził z siodła i prowadził rower. Tutaj nasza grupka podzieliła się. Darek wyrwał do przodu, Sebastian nieco został z tyłu.  I tak już jechaliśmy do końca. Po tej pierwszej próbie mocy nóg kolarzy nastąpił mega szybki zjazd, na którym prędkości nierzadko sięgały 80km/h. Dalsza droga to seria krótkich podjazdów i zjazdów. Był czas żeby zamienić kilka słów z innymi kolarzami, pozdrowić znajomych mijanych na trasie i poprzybijać piątki z licznymi kibicami zgromadzonymi na trasie. Zresztą trzeba powiedzieć, że kibice spisali się na medal. Głośno nas dopingowali, podawali wodę, polewali nas nią, podtrzymywali na duchu a nawet popychali gdy było trzeba. Za to należą im się serdeczne podziękowania. Jednakże każdy w myślach przygotowywał się do zbliżającej się Ściany Bukovina. Sam ścisły podjazd nie jest długi, liczy sobie raptem około 1km, ale nie ma przesady w twierdzeniu, że jest tak stromo, że przednie koło może oderwać się od asfaltu. Nachylenie sięgające 24%, wysoka temperatura, narastające zmęczenie powodowało, że nawet dobrze wytrenowani zwodnicy schodzili z rowerów. Po pokonaniu tej (dosłownie) ściany płaczu, dojechaliśmy do mety premii górskiej za którą czekała na nas strefa bufetu. Szybkie pobranie wody w locie, polewanie rozgorączkowanych głów i można było atakować następny zjazd i podjazd pod Wierch Rusiński. Tutaj poświęciliśmy czas na uspokojenie organizmów po Ścianie Bukovina, zjedzenie ostatnich żeli, batonów czy bananów i przygotowanie się do finałowego podjazdu do mety, położonej w Bukownie Tatrzańskiej. Ale zanim to nastąpiło, należało pokonać szybki, kręty i dość niebezpieczny zjazd. Później dowiedzieliśmy się, że właśnie na tym zjeździe, nasza koleżanka Ewelina miała wypadek. Uderzyła w maty zabezpieczające i przeleciała nad nimi. Doznała kontuzji łokcia i szyi, życzymy jej szybkiego powrotu do zdrowia. Wracając do tematu, ostatnią trudnością tej imprezy był podjazd do Bukowiny. Liczył sobie około 5 km a nachylenie miejscami sięgało 10%. W porównaniu do zaliczonych już podjazdów, wydawać by się mogło, że to nic trudnego, ale pamiętać należy o zmęczeniu i wysokiej temperaturze, niejeden kolarz prowadził tu rower. Mnie osobiście minął on dość przyjemnie, tym bardziej, że przez chwilę miałem asystę samego Leszka Piaseckiego, jadącego w dyrektorskim samochodzie.5km ostatniego wysiłku, ostatni zryw i wreszcie upragniona meta. Na mecie czekał na mnie Darek i Tomek, razem poczekaliśmy na Sebastiana. Czas nam upłynął na pogaduchach na tematy związane z wyścigiem. Po przyjeździe Sebastiana udaliśmy się na zasłużony posiłek i równie zasłużony relaks w Termach Bukowina.

Po analizie wyników stwierdziliśmy, że wśród kobiet zatriumfowała nasza koleżanka Marta Balcerzak. BRAWA I GRATULACJE. W pierwszej setce ukończyli także wyścig Maciek Iwko (44m.), Robert Suszczyński (55m.) oraz Darek Grzybczyński (92m.). Na blisko 2000 zawodników którzy ukończyli zawody, jest to naprawdę duże osiągnięcie. Dla nich również GRATULACJE. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu spotkamy się na Tour de Pologne Amatorów 2018. Naprawdę warto”.

W trakcie wyścigu rozegrane zostały Szosowe Mistrzostwa Polski Państwowej Straży Pożarnej, w których Robert Suszczyński zdobył tytuł II V-ce Mistrza Polski – gratulacje !!!

 

źródło zdjęć: www.tourdepologneamatorow.pl, zbiór prywatny

Share This

Uwaga, ta strona używa COOKIES. Dowiedz się więcej.

Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące COOKIES w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Zamknij