Dla osób aktywnych wielogodzinne siedzenie za stołem to udręka, dla tego też pomimo delikatnie mówiąc niezbyt zachęcającej pogody zameldowaliśmy się punktualnie przy naszym salonie rowerowym aby spalić nadmiar tego, co w święta nam przybyło 😉
Ze względu na wiszące ciężkie czarne chmury padła jednogłośna decyzja, że skracamy trasę i nie jedziemy do Lubniewic tylko na skrzyżowaniu Skwierzyna-Kostrzyn kierujemy się od razu do Skwierzyny. Mieliśmy do Gorzowa wrócić przez Santok, ale patrząc na niebo kolejny raz postanowiliśmy, że „tniemy” pętlę i na rondzie przed Skwierzyną najkrótszą drogą przez Trzebiszewo wracamy do domów.
Pomimo starań i tak dopadł nas deszcz, a na wlocie do Gorzowa wiosna zaserwowała nam jeszcze gradobicie.
Ale żeby nie było tak źle to słońce też było – tak więc przysłowie „kwiecień – plecień” w pełni się sprawdziło (no może za wyjątkiem lata – bo tego zdecydowanie nam zabrakło).
Mimo wszystko zrobiliśmy fajny, równy trening. Przejechaliśmy ładnymi dwójeczkami 60 km i po 2 godzinach kręcenia ponownie można było zasiąść do świętowania.
Do zobaczenia na następnych treningach.
Najnowsze komentarze