Standardowo wtorkowy trening to jazda na równiutkim jak stół 6 km nowiutkim asfalcie prowadzącym do Łośna, który zachęca do szybkiej jazdy. Opcja treningu na tzw. „wahadle”, staje się coraz bardziej popularna, bo można sprawdzić nogę, bez obaw, że spadnę z koła, a do domu daleko 🙂
Czwartek to standardowo „santockie górki” i jazda na podjazdach.
W sobotę zrobiliśmy 70 km rundę przez Skwierzynę i Santok.
No i oczywiście wisienka na torcie czyli niedziela. A tej niedzieli plany ambitne i trasa do najłatwiejszych nie należała, zwłaszcza jej pofalowana część Sulęcin – Wędrzyn – Lubniewice 🙂
Po chwili dla reporterów 😉 sporym, bo ponad 20 osobowym peletonem, wreszcie przy super pogodzie jedziemy spokojnym tempem w stronę Skwierzyny i dalej przez Bledzew do Lubniewic (przed Bledzewem peleton przyspiesza), ale zabawa zaczyna się z Lubniewicami, na pętelce Lubniewice – Miechów – Sulęcin – Wędrzyn – Lubniewice. Część grupy wybiera krótszą i bardziej płaską wersję od Lubniewic jadąc prosto na Gorzów, skracając dystans o 30 km.
Ostatnie kilometry to ucieczka przed burzą, by wrócić do domów w suchych ciuchach i z czystym rowerem. Kolejne „+100” za nami 🙂
Robert, Krzysiek i Wojtek to przykład osób, że jak się chce to można 🙂 i w wolnej chwili od zawodowych obowiązków można znaleźć czas i miejsce na rower:
Krzysiek z Wojtkiem śmigali na bawarskich szosach (efekty treningów dało się zauważyć na niedzielnym treningu z grupą)
A Robert kręcił po szwedzkich szkierach
Niedzielna galeria zdjęć:
Najnowsze komentarze