Zawsze jest tak, że wszystko co dobre szybko się kończy. Tak też było z naszym zgrupowaniem w górach, na które czekaliśmy cały rok.
W tym roku wszystko zagrało na 100%, wesołe i zgrane towarzystwo, włącznie z Lechem Piaseckim, który cały pobyt pokazywał nam, co znaczy moc mistrza, udzielając wielu cennych rad i motywując do wykrzesania z siebie rezerw, po które zazwyczaj nie chce nam się sięgać, idealna słoneczna pogoda, wspaniałe trasy, sprzęt, który nie zawiódł, jednym słowem rewelacja.
Podobnie jak w poprzednim roku na miejsce noclegowe wybraliśmy Hotel Cieplice, który zapewnia nam wszystko co trzeba, a rozpoczęcie i zakończenie treningu na płaskim terenie też jest dobrym rozwiązaniem.
W pierwszy dzień, po przyjeździe do hotelu i zakwaterowaniu wyjechaliśmy na trening, taki niby rozgrzewkowy, ale góry to inny teren, to nie racławskie górki 🙂
04.04.19 – czwartkowy trening to pętla Piechowice – Zachełmie – Przesieka z podjazdem dającym nieźle w kość, zwłaszcza jeżeli podjazdu się nie zna i kiedy myślisz, że to już koniec pojawia się najbardziej stroma część 🙂
dalej przez Borowice i Karpacz z podjazdem pod Orlinek wróciliśmy do Cieplic do Hotelu.
Niby tylko 66 km w nogach, ale ponad 1300 m podjazdów dało się odczuć. Po treningu obowiązkowe rozciąganie, odprawa techniczna i szykujemy się na kolejny dzień.
05.04.19 – piątek wita nas piękną słoneczną pogodą. Dzień zaczynamy od porannego rozruchu, śniadanko i o 11.00 zbiórka na trening. Do grupy dołącza Adam, Jarek i Seweryn, którzy dojechali do nas w czwartek wieczorem.
Tego dnia jedziemy zaliczyć Przełęcz Okraj, ale po drodze obowiązkowa wizyta na rynku w Kowarach, żeby przetrzeć tabliczkę mistrza 🙂
Zaliczamy Kowary i jedziemy każdy w swoim tempie na przełęcz
Po stronie polskiej piękna wiosna, a u naszych południowych sąsiadów zima
zjeżdżając na stronę czeską mieliśmy wrażenie że wjechaliśmy do chłodni.
Po zjeździe zawijamy i ponownie, tym razem od Czech podjeżdżamy na przełęcz i dalej przez Kowary jedziemy do Karpacza pomęczyć nogi na ciągnącym się podjeździe przez Karpacz do Karpacza Górnego.
Ten dzień to 95 km w nogach i prawie 1800 m sumy podjazdów.
Po ciężkim dniu obowiązkowa regeneracja, ale dla odmiany w lodowatej wodzie górskiego potoku.
06.04.19 – sobota i ponownie piękny słoneczny poranek. Cykl dnia identyczny – poranny rozruch, śniadanie i trening, tym razem o 10.00, bo prognozy zapowiadają deszcze ok . godz. 13.00.
Jako trasę wybieramy tzw. jazdę wokół komina. Z tej jazdy wychodzi niezły trening, bo blisko 90 km z sumą przewyższeń 1900 m, zaliczając wymagające podjazdy na Przesiekę
włącznie z podjazdem na Odrodzenie (niestety tylko do granicy śniegu),
Karpacz, Orlinek,
Piechowice – lekko nie było.
Po treningu obowiązkowe rozciąganie, odprawa i sen.
07.04.19 – niedziela to niestety czas wyjazdu.
Pogoda dalej wyśmienita, słonecznie, choć odrobinę chłodniej. Na trening startujemy o godz. 10.00
i kierujemy się w stronę Świeradowa Zdrój do zakrętu śmierci i po obowiązkowej sesji fotograficznej…
jedziemy do Jakuszyc i Harrachova.
Żeby nie było niedosytu dokręcamy przez Jagniątków.
Góry żegnamy 75 km treningiem i 1400 m sumą przewyższeń.
To były rewelacyjne 4 dni wspólnych dobrych treningów pod okiem mistrza w grupie wyjątkowych, pozytywnych ludzi, miłośników kolarstwa. Wyjeżdżamy jeszcze bardziej zgrani, uśmiechnięci, z wieloma cennymi doświadczeniami zdobytymi podczas treningów – szkoda, że tak krótko, ale w nogach mamy 330 przejechanych kilometrów z sumą przewyższeń 6400m i naładowani dobrą energią.
Najnowsze komentarze