Jesień w pełni i to w tym negatywnym wydaniu (mokro, wietrznie i wilgotno), dla tego też na spotkaniu pod katedrą garstka śmiałków, a może szaleńców.
Trening z gatunku jak dla mnie średnio fajnych. Zimno, wietrznie i mokro. Wróciłem do domu przemoczony i zziębnięty.
Jak mawiają twardziele – nie ma złej pogody tylko źle dobrane rzeczy.
Tym razem przejechaliśmy 70 km, z tym że w Trzcinnej nastąpił rozłam grupy. Twardziele pojechali na Myślibórz, słabsze jednostki skróciły trasę, jadąc przez Kinice do Kłodawy.
Tempo jak dla mnie za mocne, zwłaszcza początek i jego skoki. Psychicznie nastawiony jestem na roztrenowanie, a tu nie ma zlituj się. Dwa razy puszczałem koło, ale dwa razy dostawałem bodźca zewnętrznego i goniłem grupę. Za drugim razem przesympatyczni Panowie/Panie (nie wiem kto jechał w środku) z Forda Focusa z Cyklisty Lipiany  podciągnęli mnie do grupy.
Powoli dochodzę do wniosku, że czas w las 🙂 i chyba to zrobię od najbliższej niedzieli.

I jak zwykle krótkie wideo

Share This

Uwaga, ta strona używa COOKIES. Dowiedz się więcej.

Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące COOKIES w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Zamknij